Translate

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

youżyczkowe takie tam...

no i nastała wiosna. wreszcie. nie wiem, czy to za sprawą mojego pastelowego lakieru, ale nagle znikąd ją przywiało. jeszcze dwa dni temu wicher urywał głowę, a wózek pchał się sam, a tu nagle wczoraj słoneczko przyświeciło, że aż wstąpiła we mnie ogromna energia i chęć do wyjścia. zapakowałam Lenkę do karocy i pojechałyśmy w świat.




w parku radośnie harcowały dzieci a wiewiórki skakały po drzewach.
my skierowałyśmy kroki do jaskini zła, gdzie namiętnie i dobrowolnie zostawiam swoje niewielkie zasoby pieniężne. nie, nie jest to żaden sklep obuwniczy, z ciuchami ani drogeria, tylko zwykła pasmanteria w starym stylu. trafiłam tam ostatnio na przemiłą babeczkę, która doradziła mi w kilku kwestiach i niestety skusiła mnie na coś, co nie było w planach.
wyszłam stamtąd z kawałkiem bawełny na lalkę dla Helenki i nowym marzeniem o cudownej maszynie do szycia :(



obiecałam sobie, że kupię ją dopiero, jak pozbędę na ebayu się paru zalegających w domu rzeczy. może mnie to zmobilizuje do szybszego wzięcia się za pozbycie się kurzochłonów, niepotrzebnie zajmujących miejsce.

w ten sposób do urpagnionej lutownicy i kilku projektów czekających na realizację, dołączyła maszyna i kolejne projekty w kolejce. a niestety czasu nie przybywa :( no i już tylko cztery miesiące urlopu mi zostały, więc nie wiem kiedy znajdę czas na wszystko co bym chciała zrobić.
chociaż i tak delektuję się tym, że w ogóle ten czas mam. pracując na noce tak naprawdę rzadko kiedy był czas na cokolwiek.

wracając do spaceru- na sam koniec mamusia zrobiła sobie prezencik i wymieniając punkty z bootsa, przygarnęła trzy takie oto ślicznotki

zdjęcie zrobione telefonem, przy sztucznym świetle, nie odzwierciedla w 100% kolorów tych lakierów, ale pokażę je jeszcze raz w zbliżeniu, przy najbliższej okazji
 
ciekawa jestem tych żelków. jeszcze ich nie miałam. były ładne pastele, ale jednak zdecydowałam się na bardziej swoje kolory. takiej zieleni jeszcze nie mam, czerwieni nigdy dość, a brokat będzie fajnie wyglądał na wykończeniach i w lakierowej biżuterii. czerwień już mam na pazurach i powiem szczerze, że efekt jest super. rzeczywiście wykończenie typowe dla żelu. ale o tym przy innej okazji, bo ten lakier zasługuje na bliższe przedstawienie go, ale najpierw musi przejść "crash testy".

podsumowując- sezon wiosenny uważam za otwarty!!! 

6 komentarzy:

  1. tak, w końcu pogoda się poprawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lakiery śliczne! i zazdroszczę pogody, u nas znowu pada:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma czego zazdrościć :( za szybko pochwaliłam i wczoraj i dzisiaj znowu buro było :(

      Usuń
  3. heh, też kupiłam maszynę :)
    tyle cudowności dla dzieciaczków można wyczarować, już uszyłam mojemu Tymonowi dwie chustki nas szyję. mam w planach jeszcze jakieś śmieszne przytulaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie widziałam u Ciebie :D mnie nagle naszło na to szycie. chyba zwariowałam, na robienie biżuterii nie mam wystarczająco czasu, projekty porozpoczynane, a tu zaczynam kolejną rzecz. ze mną tak już jest- zaczynam tysiąc rzeczy i nic nie kończę. bo chciałabym wszystko umieć, a jak już się nauczę, to dochodzę do wniosku, że kiepska w tym jestem i się zniechęcam.
      jakkolwiek, dzisiaj odebrałam zamówione wykroje na lalki. jeszcze nie wiem jak się do tego zabrać, ale prędzej czy później rozgryzę co i jak. ciekawe ile mi zajmie zrobienie tej lali ;p
      a swoją drogą dziękuję Ci bardzo za polecenie mi o'balla. robi szał. ulubiona zabawka Helenki, najchętniej by nie wypuszczała z rączek. innymi zabawkami po chwili się nudzi. naprawdę nie przypuszczałam, że takie niepozorne gówienko da jej tyle zabawy :D

      Usuń

zachęcam Was do komentowania :D