Translate
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
sunday cycling
wraz z moją drugą połową w niedzielę trochę sobie popedałowaliśmy. troszkę z przymusu (bo rano po pracy musielibyśmy czekać aż trzy godziny na pierwszy pociąg) troszkę z wyboru (bo mimo wszystko to lepsze niż siedzenie w robocie po robocie). trasy nie trzeba było jakoś dokładnie opracowywać, bo wiodła niemalże w linii prostej wzdłuż kanału Grand Union.
początkowo chcieliśmy całą trasę z Leighton Buzzard do Milton Keynes pokonać wzdłuż kanału, jednak w ten sposób musielibyśmy nadrobić trochę drogi. w związku z czym w Bletchley odbiliśmy ścieżkę rowerową prowadzącą wzdłuż Saxon Way, prosto do naszej chatki. trasa ta łącznie wynosi około 10 mil, tak więc jest to całkiem spora trasa do pokonania. było ciężko, nie powiem, po całej nocy pracy i bez wcześniejszego przygotowania (bo dopiero zaczynamy sezon rowerowy po zimie). moja pupa nie była na to przygotowana, ale i tak było świetnie!!!
wyjechaliśmy po 7 rano. odcinek między Leighton Buzzard a Bletchley, mający 6 mil, był bardzo przyjemny. trochę było chłodno i zmarzły mi stopy (bo wybrałam się w tenisóweczkach), ale po ósmej już zrobiło się miło i ciepło. trasa wzdłuż kanału jest naprawdę urokliwa, ptaszki śpiewały, słonko świeciło a po drodze nie było żadnych górek, wybojów i innych przeszkód, które wymagałyby jakiegoś fizycznego poświęcenia.
minęliśmy Three Locks- miejsce w którym znajdują się trzy śluzy na kanale, jedna obok drugiej. na zdjęciach widać jaka jest różnica w poziomie wody między pierwszą a trzecią. akurat trafiliśmy na moment kiedy barka przeprawiała się przez ów śluzy. trochę nas to zatrzymało, bo ciekawość była większa niż chęć dotarcia jak najszybciej do domu.
po drodze spotkaliśmy również kilka zwierzątek z którymi sobie trochę pogadałam (one jakoś nie wydały się skore do rozmowy, ale tłumaczę to nieznajomością języków ;p ). na szczęście niektóre nawet zapozowały do zdjęć ;p
od Bletchley było już i nudno i ciężko (bo wiecznie z górki i pod górkę) i żadnych widoczków.
za tydzień powtórka. mam nadzieję, że już będzie trochę łatwiej. w końcu sezon rowerowy uważam za rozpoczęty!!!
cookies
ciasteczka drożdżowe z dżemem/serem. zrobiłam porcję na dwa dni, więc cztery były z dżemem marchewkowym z tego przepisu , pozostałe cztery z serem na dzień proteinowy.
4 łyżki otrębów owsianych
2 łyżki otrębów pszennych
półtorej łyżeczki drożdży suszonych
ok 2 łyżek słodziku
3 łyżki serka homogenizowanego
oddzielamy białka od żółtek, żółtka zmiksować z otrębami, słodzikiem, drożdżami i serkiem, odstawiamy na pół godziny do wyrośnięcia. po tym czasie ubijamy pianę z białek i delikatnie mieszamy z pozostałym ciastem. i formujemy ciasteczka. w zależności od pożądanej wielkości i ilości.
nadzienie z sera zrobiłam mieszając ser twarogowy z odrobiną serka homogenizowanego i słodzikiem i aromatem waniliowym.
***
cookies on yeast with carrot jam/cheese. I've baked two day portion, so four of them were with jam
made from this recipe, the other four with cheese for protein day
4 spoons of porridge oats
2 spoons of wheat bran
one and a half tea spoon of dried yeast
about 2 spoons of sweetener for baking
3 spoons of fromage frais
separate eggs whites from yolks, mix yolks with oats and wheat bran, sweetener, yeasts and fromage frais.
leave for half an hour in warm place. then beat eggs whites and gently mix with prepared earlier dough.
pour onto baking paper. depending on required size and amount of cookies. I've done medium size and had four for each day.
cheese filling I've done by mixing hard white cheese with a spoon of fromage frais, sweetener and vanilla extract
(I haven't found hard white cheese in English shops, it's the best to buy in polish shops, but you might use quark as well)
Subskrybuj:
Posty (Atom)