dzisiaj o Crystal Strenght, Lovley w kolorze kanarkowej zieleni. urzekł mnie od pierwszego wejrzenia. w sam raz na lato. szybko znalazł się w koszyczku i jak tylko nadarzyła się okazja znalazł się na moich pazurkach. no i tu zonk.
aż cztery warstwy były potrzebne żeby uzyskać kolor jak w buteleczce, choć i tak prześwitywały końcówki. niestety schniecie lakieru trwało wieki. no i te paskudne bąbelki :/ ech. już mi się nie chciało czyścić skórek, bo jak tylko utrwaliłam kolor, lakier został zmyty. i tu kolejna przykra niespodzianka- mimo bazy, zżółcił mi paznokcie :/
jeśli kiedykolwiek sięgnę po ten lakier to chyba tylko do stóp.
moja ocena to 1/5. jeden punkt za kolor