uprzejmie donoszę, że żyję i mam się dobrze i jest mi wstyd, że tak zaniedbałam pisanie, że ostatni post dodałam niemal trzy miesiące temu :/
|
wielka ja. równo miesiąc do P-day ;p |
całkowicie straciłam głowę do pisania, poświęcając każdą wolną chwilę, na kompletowanie wyprawki dla malucha. możecie wierzyć lub nie, ale to wcale nie jest taka prosta (i tania) sprawa :/
różnorodność dostępnych produktów dla maluchów wręcz zwala z nóg... jest tego tyle, że z jednej strony fajnie, bo jest w czym wybierać, ale w przypadku takiej "first time mummy" jak ja, przytłacza. no bo przecież butelka jest butelką a materac materacem, nie??
otóż nie...
więc etapem pierwszym moich przygotowań, było wnikliwe studiowanie wszelkich dostępnych materiałów pomocniczych, w celu ustalenia co jest co. potem etap drugi- czy mój maluch potrzebuje wszystkiego?? i czy potrzebuje tego co jest najdroższe??
oczywiście każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale czasem najlepsze nawet chęci nie wygrają z ograniczonym budżetem... może nasz nie był jakiś ściśnięty, ale liczyłam się z tym, że po przejściu na urlop macierzyński, nasze finanse znacznie się skurczą, więc trzeba mieć jakieś zaskórniaki na czarną godzinę, czy chociażby urlop.
kolejnymi etapami były: zrobienie listy, potem porównywanie cen i wreszcie zakupy.
no i można powiedzieć, że wreszcie jesteśmy gotowi :D mebelki poskręcane, ubranka poprane i poprasowane, akcesoria gotowe, teraz pozostaje mi spokojnie poczekać na małego przybysza, który regularnie mnie kopie, kiedy tylko zgłodnieje ;p
chyba mogę powiedzieć, że wszystko poszło w miarę gładko. Małżu w zasadzie się nie wcinał, ale też nie pozostawał bierny i w miarę aktywnie pomagał mi w podejmowaniu decyzji, kiedy ja zaliczałam zwiechę (jestem osoba dosyć niezdecydowaną, wieć czasami pomoc się przydaje).
z wyborem imienia też nie było problemu, bo decyzja przyszła sama z siebie i zadecydowaliśmy nazwać naszą MINIę imionami naszych babć. i w ten oto sposób równo za miesiąc ma się pojawić na świecie Helena Michalina :D
żeby wam wynagrodzić moją nieobecność pokażę wam kilka zdjęć.
|
zapasy pieluszek |
|
torba do szpitala już spakowana ;p |
|
aniołek stróż przywieziony z Węgorzewa |
|
mój pierwszy prezent dla Mini a zarazem pierwsze podejście do decoupage'u |
|
lampka nocna, którą małż uwielbia ;p |
|
i jej efekt na ścianie i suficie |
pościeli jeszcze nie ma, bo za dwa tygodnie dopiero przyleci z Polandii, razem z babcią Mini :D
a ubranka czekają w workach próżniowych, bo nie chciałam, żeby się pokurzyły :D
muszę też przyznać, że wraz z baby szałem, przyszła do mnie posucha jeśli chodzi o wenę w kwestiach kosmetycznych.
absolutnie straciłam wenę jeśli chodzi o makijaże. dodatkowo wcale nie pomaga fakt, że moja skóra na twarzy najpierw cierpiała przez nadmiar hormonów (trądzik różowaty uderzył ze zdwojoną a nawet ztrojoną siłą), teraz się przetłuszcza :/ no i dodatkowo (podobno to norma w ciąży) wystarczy, że ruszę ręką a już jestem zgrzana i czerwona :/
paznokcie...? no cóż... najpierw łamały się nawet od patrzenia na nie. teraz są długie, po raz pierwszy od nie wiem kiedy, ale ja po prostu nie mam na nie pomysłu.
a jeśli chodzi o zakupy kosmetyczne... aż wstyd się przyznać, ale ominęłam szafę barry m gdzie czekała na mnie kolekcja glitterowa i szafę sleeka z paletkami ppq :/
jedynym (tak, wcale się nie pomyliłam) moim zakupem kosmetycznym od września był zestaw trzech chinek z pękającej kolekcji i to tylko dlatego, że miałam wenę na lakierową biżuterię i potrzebowałam jakiegoś dodatkowego akcentu. no i przemówiła do mnie cena- 5.99 za trzy sztuki.
ale na paznokciach jeszcze nie zagościły.
opuściłam się też w zaglądaniu na blogi. nie tylko na swojego, ale również na wasze. dlatego też postanowiłam trochę poszperać wstecz u was, żeby nadrobić zaległości co tam u was słychać.
tak bardzo się uwsteczniłam, że dzisiaj przeżyłam szok widząc nowy układ pulpitu dowodzenia na bloggerze :/ blech :/ wolałam starą wersję. trochę mi zajęło zaczajenie co jest co, ale przyzwyczajać się będę przez następne trzy miesiące :(
na dzisiaj będę kończyć. mam nadzieję, że wybaczycie mi niemoc twórczą i nieobecność. trudno na chwilę obecną stwierdzić jak będzie wyglądać moje blogowanie w ciągu najbliższych dwóch, trzech miesięcy, bo jednak wraz z pojawieniem się Mini na świecie, wszystko stanie na głowie i nastanie nowy porządek, gdzie wszystko będzie się kręcić koło tej małej istotki.
mimo wszystko mam nadzieję, że z czasem wrócę do bardziej aktywnego blogowania a wy pozostaniecie ze mną na dobre i na złe.